Od niedawna obowiązuje nas nowa ustawa. Co się w związku z nią zmieniło? Jak wpłynęła na życie osób pracujących w handlu, ich rodzin? Co o niej sądzą pozostali?
Na początek podam kilka faktów. W tej chwili ustawa mówi, że w każdym miesiącu 2018 roku 1 i ostatnia niedziela miesiąca jest handlowa. Wyjątkiem pod tym względem był kwiecień, gdyż pierwsza niedziela to była Wielkanoc, a zatem dzień wolny od handlu ze względu na wypadające w tym dniu święto religijne.
Zakaz handlu to nie zakaz pracy w ogóle. Pracują normalnie firmy usługowe, jeździ komunikacja miejska. Ustawa zawiera wiele wyłączeń, które maja na celu nieutrudnianie życia osobom, które muszą pracować, podróżować, poruszać się, czyli po prostu normalnie funkcjonować. Wyjątkiem objęte są, zatem, przede wszystkim: apteki, stacje benzynowe, kioski sprzedające prasę i bilety, sklepy w obrębach dworców kolejowych, firmy sprzedające kwiaty i znicze.
Oczywiście od czasu, gdy ustawa ruszyła, spotkaliśmy się z wieloma przypadkami, w których sklepy próbowały ją obejść właśnie wyłączeniami. Najpopularniejszy z nich to, kiedy za ladą staje sam właściciel i to on prowadzi handel – taki przypadek nie jest zabroniony ustawą.
Niektóre firmy zmieniły profil swojej działalności, by głównym z nich była właśnie sprzedaż kwiatów lub prasy czy biletów. Kolejny przykład to przekształcenie galerii handlowej…w dworzec. Oczywiście takiemu działaniu, towarzyszyły napisy na sklepach, że obsługiwani będą wyłącznie podróżni.
Póki, co, na zakaz narzekają głownie studenci, którzy właśnie w weekendy dorabiali sobie, bardzo często pracując właśnie w sklepach. Większość narzeka, że teraz ciężej jest im dorobić sobie do tego, co otrzymują od rodziców, czy tez ze stypendiów.
Narzekania słychać też ze strony zwykłych ludzi pracujących od poniedziałku do piątku lub soboty, którzy ze względu na specyfikę pracy, zakupy mogli zrobić niemal wyłącznie w niedzielę.
A co w takim razie z najbardziej zainteresowanymi, czyli kasjerkami i kasjerami, dla których dobra ta ustawa powstała? Otóż tu też zdania są podzielone i nie brakuje narzekających. Wiele sklepów, bowiem, wprowadziło dłuższe godziny pracy w soboty przed niehandlowymi niedzielami, oraz wcześniejsze rozpoczynanie pracy w poniedziałki, po nich następujące.
Z jednej strony, zatem wolna niedziela, z drugiej zaś, duża szansa, że przeznaczona będzie ona w większości na odespanie ciężkiej soboty w pracy i wyspanie się przed wczesną pobudką w poniedziałek.
Żaden przepis nigdy nie zadowoli wszystkich. Może po prostu do zmian należy z czasem przywyknąć?