Tak jak uczelnie powstają jak grzyby po deszczu, tak mnożą się na nich przeróżne kierunki, kursy i przedmioty. Niektóre nazwy brzmią wyjątkowo absurdalnie.
Zaczniemy od tego, co oferują uczelnie na całym świecie.
Na Uniwersytecie Kalifornijskim można zapisać się na kurs: podwodne tkanie koszyków – na szczęście nie jest to kierunek studiów, a jedynie przedmiot. Jednak i tak brzmi cokolwiek dziwacznie.
Telenowele: rodzina i role społeczne. Na Uniwersytecie Wisconsin. Oglądanie głupkowatych seriali, wreszcie może być traktowane, jako przygotowywanie się do zajęć.
Sztuka chodzenia- dostępna na Uniwersytecie w Wirginii forma nauczania, nawiązująca do szkoły Arystotelesa i słynnych perypatetyków. Podczas wykładów studenci nie siedzą na aulach tylko chodzą, nieustannie przemieszczając się i wówczas zdobywają nową wiedzę.
Simpsonowie i filozofia – zagadnienia poruszane podczas zajęć poświęconym serialowi „Simpsonowie” są zdecydowanie poważne. Lekturą, z której korzystają studenci jest książka Williama Irvina pt.: „Simpsonowie i filozofia: Do’h Homera”. Zawarte są w niej wyjątkowo poważne kwestie. Jedno z pytań, nad którym zastanawiają się studenci to: „Czy odrzucenie przez Nietzsche ‘go tradycyjnej moralności może tłumaczyć złe zachowanie Barta?”
Strategia w StarCraft – ten kultowy RTS ma zwolenników na całym świecie. Wychodząc naprzeciw miłośnikom gry, Uniwersytet Kalifornijski, umożliwił studiowanie strategii tej gry. Podczas zajęć oczywiście gra się w StarCrafta, dyskutuje o strategii i taktyce, ale również o sztuce wojennej.
Tajemnice superbohaterów – podczas tych zajęć zgłębia się tajniki fizyki, ale wykładowca opowiadając o powszechnych zjawiskach opiera się na superbohaterach. Powołując się na Spidermana czy Supermana, opowiada o dynamice, grawitacji czy też magnetyzmie.
Na polskich uczelniach również zaczęły pojawiać się nietypowe kierunki i przedmioty.
Życie wśród kwiatów – taki podyplomowy kierunek oferuje SGGW. Według oficjalnego opisu przeznaczony jest on dla osób zainteresowanych wykorzystaniem roślin ozdobnych dla polepszenia jakości życia w przestrzeni prywatnej i publicznej. Czyli tak naprawdę coś przydatnego, co po prostu głupio się nazywa.
Z głupio brzmiących nazw, inna warszawska uczelnia miała Instytut Wielkich Mocy i Wysokich Napięć. Można było na nim studiować podyplomowo Ochronę Odgromową i Napięciową. Oczywiście tematyka jak najbardziej poważna, ale sama nazwa katedry wywołuje uśmiech.
Intensywny chów ryb i raków – taki kierunek można studiować na Uniwersytecie w Szczecinie.